W jednym ze styczniowych numerów „Rzeczpospolitej” opublikowano wywiad z Sylwestrem Latkowskim, dziennikarzem, reżyserem.
W tym wywiadzie pojawia się wiele informacji o początkach III RP, o wpływie służb specjalnych na naszą rzeczywistość Wywiad. ten zrobił na mnie wrażenie, potwierdza tylko fakty o których wiedziałem wcześniej. Uznałem ,że warto fragmenty tego co przekazuje S.Latkowski zamieścić na blogu.
„A co robi obecna władza? Będzie dziennikarzom ucierać nosa, jak słyszałem? Będzie ich inwigilować? Przecież ekipa od śledztwa Papały, zamiast szukać morderców generała, szuka haków na dziennikarzy! A szefowa grupy Generał w policji ma za zadanie upić dziennikarza i dowiedzieć się, skąd on czerpie informacje. Policjanci i prokuratorzy nie są przyzwyczajeni do tego, że dziennikarze patrzą im na ręce.
A później taka przyjaźń?
Ja z każdą kolejną ekipą, choćby z ABW, mam na pieńku, więc nie ma mowy o żadnej przyjaźni. Ale to prawda, że dziennikarze często wchodzą w układy z prokuratorami, z policją, służbami. Bo muszą dostarczać newsy, a w końcu kto może im co tydzień podrzucić atrakcyjnego newsa? A później, kiedy dochodzi do sytuacji konfliktowej, taka przyjaźń z prokuratorem, z rzecznikiem, kimś z ABW może ciążyć.
Chodzi tylko o związki towarzyskie?
Zdecydowanie nie! Poważnym problemem w polskim dziennikarstwie, nie tylko śledczym, jest agentura służb specjalnych. I to nie tylko SB, ale służb nowych.
Formalnie nie można werbować dziennikarzy?
Ustawa o ABW daje taką możliwość za zgodą premiera lub ministra koordynatora służb specjalnych. Więc dziennikarze nadal są werbowani. Ale powiem panu coś więcej – otóż w połowie lat 90. w polskich mediach funkcjonowali oficerowie pod przykryciem, czyli nie żadni dziennikarze – agenci, ale wręcz kadrowi oficerowie Urzędu Ochrony Państwa!
Dwóch z grupy Lesiaka było w „Kurierze Polskim”, a potem w „Super Expressie”.
A co z resztą? Do dziś nie wiadomo, czy wszyscy zostali wycofani, prawda? Więc może nadal w mediach pracują oficerowie służb specjalnych?
Pan wie czy tak sobie dywaguje?
Mówi się o kilku znaczących postaciach i pewne rzeczy są ewidentne. Ale wkraczamy na obszar spraw tajnych i powiedzenie czegokolwiek oznacza automatyczną sprawę karną o ujawnienie tajemnicy państwowej i przegrany proces cywilny. Służby nie potwierdzą przecież, że ktoś jest ich agentem.
Pozostają domysły?
Widziałem dokument świadczący o tym, że bardzo znana dziennikarka jest etatowym oficerem, ale dopóki nie będę mógł dostać jego kopii, nie podam jej nazwiska.
Kiedy czyta pan teksty śledcze, często ma wrażenie, że pisali je ludzie z tamtej strony?
Dziennikarze stają się elementem rozgrywki między służbami. I teraz, dostając przeciek, dziennikarz jest słupem ogłoszeniowym służb i po prostu puszcza newsa dalej albo dopiero od tego momentu zaczyna śledztwo, weryfikuje wiadomości etc. Mam też wrażenie, że stało się to samo co w publicystyce politycznej, czyli nastąpił podział polityczny i dziennikarz śledczy, pisząc, patrzy tylko „mój czy nie mój”.
Dlatego nie tropią afery hazardowej na własną rękę?
Szefowie redakcji patrzą wyłącznie na to, czy to mogłoby naszym pomóc czy zaszkodzić, ale nawet wiedząc o tym, zaskoczyło mnie, że żadna ekipa telewizyjna nie została wysłana tam, gdzie mieszkają Drzewiecki, Chlebowski, Sobiesiak. Dziennikarzowi śledczemu wystarczyłby tydzień, by popytać sąsiadów, poszperać. Ot, sprawa kijów…
Jakich kijów?
Mirosław Drzewiecki przyznał, że dostał w prezencie specjalne kije do golfa. Sprawdziłem, ile one kosztują, i okazało się, że są to takie kwoty, iż powinien od nich zapłacić podatek. Według prawa miał sześć miesięcy na zgłoszenie do urzędu skarbowego. I teraz pytanie: zapłacił? I drugie pytanie: ktoś się tym zainteresował? Szczegół, ale znaczący.
Nie boi się pan, że mówiąc o agentach w mediach, zostanie obwołany oszołomem?
Tak się na pewno stanie po książce o mafii, którą piszę. Ona pokaże, że służby PRL miały i mają zbyt duży wpływ na to, co się dzieje dzisiaj – na politykę, na służby specjalne, na biznes.
Znajomość z Jarosławem Kaczyńskim trąci nawet po latach…
Co ja zrobię, że tak jest?! U nas nie ma nowych służb specjalnych, to mit. One tylko pozornie były tworzone przez ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z SB. Rozumiem, że potrzebni byli fachowcy, ale dlaczego aż tylu esbeków przeszło weryfikację?! Znalazłem oficera, który nawet formalnie nie powinien jej przejść, bo jeszcze za Kiszczaka powinien mieć wszczęte postępowanie karne, ale nic mu się nie stało, bo był synkiem szefa ZOMO. I co się z nim dzieje? Zostaje przyjęty do UOP i trafia do grupy Lesiaka!
Właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Pytanie, kto go zweryfikował? W sumie to nieważne kto, bo nawet jakby został negatywnie zweryfikowany, to mógł się odwołać do Krzysztofa Kozłowskiego, a on wszystkie te sprawy cedował na gen. Andrzeja Anklewicza. A kto pomagał generałowi? Choćby szef kadr SB pułkownik Roman Kurnik pojawiający się później jako zastępca Papały w MSWiA za Janika.
Pana to wszystko jeszcze interesuje?
Dokładnie to pytanie zadał mi jeden z członków komisji weryfikacyjnej. Odpowiedziałem mu, że nie mówimy o historii, o czymś, co nie ma wpływu na teraźniejszość. Ci ludzie nadal mają swoje biznesy, swoje wpływy, kontakty w służbach specjalnych!
Uda się znaleźć morderców Papały?
Na razie mamy Edwarda Mazura – człowieka winnego podżegania do zabójstwa, nawet nie zleceniodawstwa. To ważna różnica. Mazur nie mógł sam zdecydować o zabiciu Papały i nie mógł sam tego zlecić. On działał z innymi, z ludźmi SB, którzy po 1989 roku nie zostali wyeliminowani, ale tworzyli policję, UOP, teraz ABW.
Był agentem SB?
Tak. Wyjechał z Polski do USA jako młody człowiek i wrócił w latach 70. jako biznesmen. I rzeczywiście miał wtedy wejścia do rządu, ministerstw, wszędzie. Musiał interesować się nim odpowiadający w SB za przemysł gen. Józef Sasin, który zapewniał, że poznał Mazura dopiero wiosną 1990 roku.
Może akurat w tej sprawie nie kłamał?
Znalazłem akta sprawy o kryptonimie „Eskulap” dotyczącej afery w przemyśle farmaceutycznym. Śledztwo z 1988 roku podlegało Sasinowi i wykazało, że Skarb Państwa poniósł ogromne straty, a jako winną wskazano firmę reprezentowaną przez Mazura. Powinien trafić na lata do kryminału, ale nic mu się nie dzieje, bo korzysta z ochrony Sasina. Dlaczego o tym mówię?
No właśnie, to dość odległe od Papały.
Ale to pokazuje, jak w tej sprawie wszyscy we wszystkim kłamią. Po 1989 roku obaj – Mazur i gen. Sasin – są już nierozłączni. Kiedy Mazur przyjeżdża do Polski, to jada obiadki u Sasina, a kiedy wyjeżdża do Stanów, to jego interesy prowadzi pan generał. Jest on zresztą jedną z osób wskazanych przez Zirajewskiego jako zamieszany w zlecenie na Papałę.
Co robi Sasin po 1989 roku?
Odchodzi w luksusowych warunkach na emeryturę. Ba, z jego teczki osobowej wynika, że wszyscy się wręcz starają, by miał jak najlepsze warunki, jak najwyższą emeryturę, pomagają mu, jak się da.
Jacy wszyscy?
Nowa ekipa, która tworzyła wtedy UOP. To im zależy, by Sasin nie tylko nie poniósł żadnych konsekwencji, ale by mu włos z głowy nie spadł.
Bo to miły człowiek był?
I dlatego część akt Sasina jest wciąż w zbiorze zastrzeżonym? Rozumiem, że gen. Sasin jest wciąż dla służb ważną postacią. Nowe służby trzymają te teczki, by nie można było takim ludziom jak Sasin krzywdy zrobić.
Papała nie nadepnął na odcisk mafii, nie łapał gangsterów, więc dlaczego zginął?
Wyciągnięto go ze szkoły policyjnej w Szczytnie. Wszystkie ekipy śledcze zaczęły przyglądać się jego przyjaciołom, środowisku, w jakim funkcjonował. A tam mamy esbeka na esbeku.
Nie przesadza pan?
Nawet Zbigniew Siemiątkowski potwierdza, że Marek Papała oparł się na nich – tu niedaleko, w Kuźnicy na warszawskim Wilanowie, odbywały się suto zakrapiane kolacyjki i obiadki z prokuratorem w PRL, a potem współpracownikiem Urbana, pułkownikiem Hipolitem Starszakiem, gen. Sasinem, pułkownikiem Romanem Kurnikiem…
Po co mu były te kontakty z esbekami?
Oparł się na nich, może słusznie, bo to oni decydowali, kto w Komendzie Głównej Policji zrobi karierę. Wracamy do tego, że stara esbecja dokładnie obstawiła policję i UOP – to oni zdecydowali o ich kształcie, nie Mazowiecki, Kozłowski czy Wałęsa. Ci dali się nabrać prawdziwym graczom.
Być może będziemy wiedzieli, kto za tym stał, ale wątpię, czy uda się to udowodnić.
Tym bardziej że przesłuchania niektórych ludzi służb, dawnych esbeków, były prowadzone na klęczkach. Prokuratura nigdy nie miała odwagi przycisnąć płk. Kurnika. I nie twierdzę, że to on kazał strzelać do Papały, ale on ma wiedzę w tej sprawie. Wychodzi w wielu wątkach.To człowiek, który doskonale zna środowiska biznesu, polityki, wszystkich ludzi, którzy przewinęli się przez dawne służby. Kiedyś spytałem gen. Anklewicza, czy nie korciło go, by spytać Kurnika, co wie na temat śmierci Papały. Usłyszałem tylko: „Nie zadawaj lepiej pytania, bo możesz otrzymać odpowiedź. Miałem spytać go, czy jest zamieszany w zabójstwo Papały? Jak cię żona zdradza, to ją o to pytasz? Chyba że chcesz tę odpowiedź dostać”.
W takim razie Kurnik to najważniejsza osoba w Polsce! Niczym grany przez Pszoniaka pułkownik Pieczur z „Oficerów”.
Pan się śmieje, ale on rzeczywiście zbudował sobie bardzo silną pozycję w biznesie, ma firmę brokerską, robi interesy przez innych ludzi, jest niesłychanie ustosunkowany. Oczywiście ma kłopoty ze zdrowiem, które zaczęły się, jak tylko do władzy doszedł PiS. Zresztą wtedy zaczął też poważnie chorować gen. Sasin. Obaj budowali sobie historię choroby.”
Przerażająca prawda o Polsce. Czy można było zbudować IV RP, mając przeciwko sobie takich przeciwników ? Ale na pewno trzeba próbować. Trzeba mieć marzenia . Nawet gdy te marzenia wydają się nierealne. Ale trzeba marzyć o wolnej, suwerennej Polsce nie rządzonej przez starych towarzyszy z SB. Czy te marzenia uda się zrealizować z będącą u władzy Pomyłką Obywatelską ? Odpowiedź jest oczywista. Z ludźmi z PO na pewno nie. To oni zostali stworzeni, zmanipulowani przez tych ,którzy chcieli aby PiS utracił władzę i marzą aby PiS znowu tej władzy nie odzyskał. Gen. Sasin i inni sbecy nie chcą znowu budować sobie historii choroby. Rządy Platformy Obywatelskiej zapenij,ą im pełna wolność i bezkarność. Ale wyborcy obudzą się. Upadła III RP oparta na korupcji i zgniliźnie moralnej. Upadnie także Pomyłka Obywatelska. To tylko kwestia czasu . Wierzę w to. Moralność, ideowość i uczciwość polityczna musi zwyciężyć. PiS wróci do władzy. Dla dobra Polski.