blog prywatny

"[..] jak trudno ustalić imiona wszystkich tych, którzy zginęli w walce z władzą nieludzką [..] a przecież w tych sprawach konieczna jest akuratność nie wolno pomylić się nawet o jednego [..] jesteśmy mimo wszystko stróżami naszych braci [..] musimy zatem wiedzieć policzyć dokładnie zawołać po imieniu [..]"

Zbigniew Herbert
"Pan Cogito o potrzebie ścisłości"

Najnowsze na blogu

„Warszyc”-cena wolności i polskości!

20 lutego 2016

Obudził go szczęk otwieranego zamka. Którego  dzisiaj mamy ? Acha, 19 luty.  Do celi weszło pięciu ubeków. Wszystko wiedział. To już  dzisiaj. Wstał, odwrócił się. Na dłoniach poczuł zimną stal kajdanek. – Idziemy, warknął jeden z ubeków. Wychodząc, przypomniał sobie, jak do tej celi przyszedł Moczar. Właśnie ubecy przynieśli go po przesłuchaniu. Był skatowany, krew …

Czytaj dalej >„Warszyc”-cena wolności i polskości!

„Bolek” bez wątpienia „Bolkiem” !!! System odmowy wiedzy elit III RP, zbankrutował !!

W cieniu wielkiej tragedii, jaką była śmierć wielkiego prezydenta (notabene jedynego prezydenta nie agenta) Lecha Kaczyńskiego, większości obserwatorów sceny politycznej i mediów(czy przez  przypadek ???) umknęła informacja o zeznaniach złożonych przez byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa Janusza Stachowiaka,  dotyczących współpracy Lecha Wałęsy – TW „Bolek” z polskojęzycznym aparatem terroru czyli policją polityczną jaką była służba bezpieczeństwa.

Były major SB Jausz Stachowiak zeznawał w  procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko b. działaczowi Wolnych Związków Zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu.

Funkcjonariusz zeznał, że rejestrował Lecha Wałęsę jako tajnego współpracownika (TW) o pseudonimie „Bolek” a Wałęsa przysięgał nawet “na krzyżyk”, że będzie sumiennie pracował dla resortu.

J. Stachowiak przyznał, że Wałęsa został „stosunkowo łatwo” pozyskany do współpracy i że nie był ani zastraszany, ani też szantażowany. Tłumaczył, że współpracownicy pozyskani groźbą byli mniej efektywni. Esbek szczegółowo wyjaśniał motywy finansowe współpracy TW “Bolka” – „ Do 1974 r. prowadziłem teczkę pracy i personalną Lecha Wałęsy jako TW “Bolek”. Jego współpraca z SB od chwili pozyskania między 15 a 17 grudnia 1970 r. była intensywna przez 3-4 miesiące. Spotkania z nim oficerów prowadzących odbywały się kilka razy w tygodniu, a w jednym przypadku 2-3 razy dziennie. Do czerwca 1971 r. Wałęsa dostał za współpracę 20 tys. zł, przy średniej pensji stoczniowca 1600 zł” – powiedział J.Stachowiak.

Każdy kto czytał książkę Sławomira Cenckiewicza i  Piotra Gontarczyka nie ma wątpliwości ,że  L.Wałęsa był współpracownikiem SB. Informacje przekazane przez majora SB J.Stachowiaka tylko stawiają  kropkę na i .

Nie należy stawiać L.Wałęsie zarzutu z tego powodu, że zdradził swoich kolegów. Tylko trochę  szkoda, że tak łatwo zgodził się na te zdradę. Ale tę zdradę, to donoszenie można zrozumieć.

Natomiast nie można zrozumieć z jakiego powodu L.Wałęsa nie chce się do tego faktu przyznać ? Dlaczego do dziś nie potrafi  „stanąć w prawdzie” przed opinią publiczną i oświadczyć-  „byłem słaby, zdradziłem, zostałem złamany. Ale zerwałem tę współpracę, przestałem być judaszem” . „Przepraszam, że zostałem prezydentem aby wyczyścić swoje teczki, zniszczyć dowody na moją współpracę z SB”.

Może wtedy można by go wciąż uważać za autorytet. Tak wtedy mógłby zachować twarz.

A tak to mnożą się pytania czy aby na pewno  współpraca z SB została zerwana w czerwcu  1971 r. ? Może współpraca z SB została zerwana, a nawiązana z wojskowym kontrywywiadem ? Kim tak naprawdę był kapciowy M.Wachowski ?  Dlaczego jeden z funkcjonariusz SB, po zerwaniu współpracy przez L.Wałęsę zaczął pracowac znim  w stoczni ?

Zakłamane elity budujące skorumpowaną  III RP,   stworzyły system odmowy wiedzy.Od 1989 r. akta, archiwa  SB,   były szczelnie zamknięte. Prawda znajdująca się w tych archiwach a dotycząca polskiej klasy politycznej ,szczególnie części polityków dawnej opozycji mogła porazić „zwykłych” Polaków.

Tym samym prawda o L.Wałęsie mogła zostać ujawniona dopiero gdy tworzyły się zręby IV RP, gdy powstał IPN. System odmowy wiedzy o totalitarnej  PRL,   stworzony przez A.Michnika, Ola Kwaśniewskiego i company spod znaku Unii Wolności(czy ktoś pamięta tę partię najmądrzejszych z mądrych ? ) i PZPR,o przepraszam z SLD, przestał funkcjonować gdy zaczął działać Instytut Pamięci Narodowej. Dopiero wtedy prawda o komunistycznym PRL, o jej zbrodniach, o systemie który funkcjonował dzięki sieci tajnych współpracowników(cóż za subtelna nazwa dla zwykłych zdrajców) zaczęła docierać do opinii publicznej.

Prawda ma to do siebie, że jest niewygodna. Prawda boli. Szczególnie boli gdy obala mity. Komunistów  z SLD boli prawda o Katyniu, ponieważ podważa mit założycielski PRL-u, mit o wyzwoleniu Polski przez Armię Czerwoną, mit o PPR i Armii Ludowej agenturalnych organizacjach powołanych na rozkaz J.Stalina, a służących do zniewolenia Polaków.

Elity III RP, boli prawda o „Bolku”- L.Wałęsie, ponieważ ta prawda podważa mit o „okrągłym stole”. Mit o 1989 r. Prawda o „Bolku”pokazuje, że komuniści z PZPR, nie oddali władzy. Oni tą władzą łaskawie się  podzielili z częścią opozycji. Pod jednym warunkiem. Będzie „gruba kreska”. Tych wszystkich z PZPR, SB,  którzy zniewalali Polskę, którzy byli polskojęzycznymi  namiestnikami J.Stalina i jego następców nie będziemy rozliczać.

Prawda o początkach III RP, boli. Musi boleć. Elity mogą się czuć zagrożone.  Im więcej tej prawdy  ,tym bardziej jest ona groźna. Może Polacy za dużo zrozumieją.

Należy wiec zlikwidować źródło prawdy historycznej. Tym źródłem jest IPN.  Dlatego też należy elity III RP postanowiły zlikwidować IPN.  Zmiana ustawy o IPN, dokonana przez pomyłkę obywatelską jest de facto likwidacją prawdy. Pomylka Obywatelska pokazała swoje prawdziwe oblicze- oObrońcy  PZPR i postkomunistycznych elit III RP.    Prawdę należy zabić. Wybierzmy tylko przyszłość. Zabijmy patriotyzm. Zapomnijmy o patriotach. Zapomnijmy o Lechu Kaczyńskim.

Zlikwidowaliście IPN.  Udało wam się doskonale. Teraz. Ale prawda zwycięży. Prawdy nie da się zabić. Zakłamać.

Przez 20 lat elity III RP okłamywały Polaków ,że L.Wałęsa nie jest „Bolkiem”. Po 20 latach okazało się, że jednak  L.Wałęsa jednak jest „Bolkiem” .

„Bolek” na czele honorowego komitetu popierającego Bronisława Komorowskiego. Maski zostały zdjęte.  I bardzo dobrze. Czas na prawdę o PO !!!!! Partię warszawskiego salonu, partię elit III RP!! Każdy wyborca, będzie miał świadomość za jaką Polska, będzie głosował !!

Rosjanie i Polacy – pojednanie ? Rzeź warszawskiej pragi – zapomniana historia !!

Konia z rzędem temu, kto dokładnie pamięta o jakim historyczny wydarzeniu wspomina mickiewiczowski Jankiel podczas swojego koncertu opisanego w XII księdze „Pana Tadeusza” –

I wnet pękła ze świstem struna złowróżąca;
Muzyk bieży do prymów, urywa takt, zmąca,
Porzuca prymy, bieży z drążkami do basów.
Słychać tysiące coraz głośniejszych hałasów,
Takt marszu, wojna, atak, szturm, słychać wystrzały,
Jęk dzieci, płacze matek. Tak mistrz doskonały
Wydał okropność szturmu, że wieśniaczki drżały,
Przypominając sobie ze łzami boleści
Rzeź Pragi, którą znały z pieśni i z powieści”.

Zapomniana rzeź warszawskiej Pragi, jest znamiennym symbolem stosunku Rosjan do Polaków. Rosjanie zawsze byli bezwzględni wobec Polaków. Zniewolić Polskę – za wszelką cenę- to od zawsze polityczny cel rosyjskiego imperium. I nie ważne kto rządzi imperialną Rosją czy jest to caryca Katarzyna II, car Piotr, Aleksander, czy też prezydent Putin lub Miedwiediew. Cel jest wciąż ten sam. Uczynić z Polski gubernię Zmieniają się tylko metody. Okrutna i tragiczne rzeź Pragi jest powiązana z ostatnią bitwą insurekcji kościuszkowskiej- obroną Warszawy. W dniu 4 listopada 1794 r. (o świcie ok. 5 rano) wojska rosyjskie dowodzone przez gen. Aleksandra Suworowa, przełamały polskie linie obronne i po kilkugodzinnych walkach, zdobyły  pragę . Część polskich oddziałów wycofała się do lewobrzeżnej części Warszawy. Bitwa była skończona. Wtedy żołnierze rosyjscy zaczęli zabijać  ludność cywilną. W przeciągu kilku godzin Rosjanie dokonali okrutnej  masakry mieszkańców Pragi, mordując bagnetami i szablami, bezbronne kobiety ,dzieci, starców . Podczas tej krwawej masakry, nasi „przyjaciele moskale” zabili ok. 20 tysięcy mieszkańców Warszawy.  Ówczesny ambasador brytyjski w Warszawie określił mord na cywilach jako ohydne, niepotrzebne barbarzyństwo. Sam Suworow tak opisał szturm i rzeź Pragi w raporcie do carycy Katarzyny: ”Po przezwyciężeniu wszystkich trudności i przełamaniu zaciekłej obrony nieprzyjaciela nasze wojska, przełamawszy trzy linie umocnień, wdarły się na Pragę. Straszny był przelew krwi, place zasłane były trupami, ostatnia i najstraszniejsza rzeź dokonała się na brzegu Wisły w oczach ludu warszawskiego. Na ten straszny widok zadrżeli Polacy. Nasza artyleria polowa przybyła na brzeg i działała tak skutecznie, że zburzyła wiele domów. […] Po świście pocisków i łoskocie bomb rozległ się jęk i lament z wszystkich stron miasta. Uderzono w dzwon na trwogę. Ten dźwięk ponury, zlewając się z lamentem płaczących, napełniał powietrze przenikliwy jękiem. Na Pradze ulice i place zasłane były ciałami zabitych, krew lała się strumieniem, zaczerwienione wody Wisły niosły ciała tych, którzy szukając ratunku utonęli w jej nurtach. Widząc swa straszną hańbę zadrżała wiarołomna stolica” Dla uczczenia zwycięstwa- rzezi Pragi, cesarzowa Katarzyna II ustanowiła odznaczenie Krzyż za zdobycie Pragi. Należy podkreślić, że caryca Katarzyna II informowała państwa europejskie, że ma dobre zamiary wobec Polski  ,że bierze w opiekę naród Polski”. Rzeź Pragi, 20 tysięcy wymordowanych Polaków to był ewidentny przykład tej „opieki”. Imperialna Rosja zawsze nas brała w opiekę. Putin i Miedwiediew także teraz chętnie  biorą w opiekę Ukraińców, Gruzinów. Pod ich „opieką” są już Czeczeni i inne narody kaukaskie.  Warto o tym pamiętać w dzisiejszych czasach, gdy mamy „pojednać” się z Rosjanami. Czy jest jednak możliwe, autentyczne pojednanie z wciąż imperialną Rosją ??

Do Jarosława Kaczyńskiego !!!

Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy

Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła

Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu

Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje

I znowu są dwie Polski – są dwa jej oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza

Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać

Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy

Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie

Ta w naszą  krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana

Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu

Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie

To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei

Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!

Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało

I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie

Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie

Milanówek, 19 kwietnia 2010 roku

Jarosław Marek Rymkiewicz

Lech Kaczyński – poniżany prezydent !! Lech Kaczyński- WIELKI PREZYDENT !!

Nie każdy czyta „Rzepę”, więc postanowiłem „wrzucić” na bloga, fragmenty artykułu Zdzisława Krasnodębskiego. Uważam, że w artykule autor formułuje fundamentalne tezy, które muszą stać się tematem ogólnospołecznej dyskusji.  Warto przeczytać i zastanowić się nad przemyśleniami profesora Z.Krasnodębskiego.

Już nie przeszkadza

Rzeczpospolita, Zdzisław Krasnodębski 14-04-2010

Najbardziej dotkliwe obelgi, drwiny, poniżające wyzwiska sypały się na Prezydenta RP. Pomiatano Nim w sposób bezprzykładny, nękano Go bezustannie – pisze filozof społeczny

Od dłuższego czasu planowałem napisanie dla „Rzeczpospolitej” artykułu, w którym chciałem uzasadnić, dlaczego będę głosował na Lecha Kaczyńskiego i dlaczego uważam Go za dobrego prezydenta, za najlepszego, jakiego mieliśmy od 1989 roku. Wiedziałem, jakie będą reakcje tak wielu ludzi Mu niechętnych – że to oczywiste, bo to pisze pisowiec, lizus, oszołom od ojca Rydzyka, wyrzucony z UW za głupotę, ideolog IV RP, któremu szkoda sutych apanaży, członek Honorowego Komitetu Wyborczego Lecha Kaczyńskiego w 2005 r. Także tego ostatniego określenia używano jako obelgi.

Obelgi były zaszczytem

Od paru lat spadały na nas wyzwiska – na tych wszystkich, którzy nie chcieli przyłączyć się do chóru wylewających pomyje na głowę Prezydenta, przystąpić do walki z kaczyzmem, dołączyć się do zbożnego czynu dożynania watah. Tak jakby nie było o wiele łatwiej płynąć z głównym nurtem, pisać do „GW” i odcinać kupony od poglądów wytartych w powszechnym obrocie. Nie, wcale się nie skarżę. Te obelgi były zaszczytem. Dzisiaj wiem, że są największym zaszczytem, jaki mnie spotkał w życiu.

Znacznie potężniejsze razy spadały na współpracowników Prezydenta i polityków PiS, także takich, których kiedyś Platforma chciała mieć w swoim szeregu, jak Grażyna Gęsicka. Nie mogę zapomnieć, jak uszargano Annę Fotygę, która chciała służyć Prezydentowi, realizować jego politykę najlepiej jak umiała. Można się było nie zgadzać z tymi celami, ze sposobami ich realizacji. Ale drwiny dotyczyły sposobu bycia, wyglądu. Znamy także odwrotne przypadki – wystarczyło się odciąć od Prezydenta i jego brata, by znowu zostać uznanym za subtelnego intelektualistę, by wznosić się w rankingach zaufania, by odzyskać godność i urodę.

Najbardziej dotkliwe obelgi, drwiny, poniżające wyzwiska posypały się na Prezydenta RP. Pierwsze spadły od razu po Jego wyborze. Nie oszczędzono także początkowo Jego Małżonki, zanim postępowe panie Jej nie polubiły. Pomiatano Prezydentem w sposób bezprzykładny, nękano Go bezustannie. Nie dbano o godność najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej. Pamiętamy zabierany samolot, pamiętamy pomniejszanie rangi urzędu, który sprawował, przy pomocy usłużnych prawników i dziennikarzy.

Pamiętamy wszystkie te haniebne: „nie potrzebuję tu pana prezydenta”, „jaki zamach, taki prezydent” i „durnia mamy za prezydenta”, „trup na wrotkach”. Wyśmiewano się z Jego nazwiska – typowego, szacownego polskiego nazwiska – wyśmiewano się w Polsce, jakby to nie była już Polska, jakby to było miejsce na Polenwitze lub Polish jokes. I liczono dni, jakie pozostały do końca Jego prezydentury.

Zgromadzonym przed telewizorami Polakom cynicznie wmawiano, że ważniejsze niż ideowość są przekleństwa bezdomnego Huberta, od którego rozpoczęła się era „nowoczesnego PR” w Polsce, „Borubar”, „Irasiad”, przekręcony szalik czy flaga. Ekscytowano się „małpkami” wypijanymi przez zapraszanego dzień w dzień, wieczór w wieczór i promowanego w partii rządzącej przedstawiciela polskiego motłochu. Sam premier wyrażał się ciepło o tym wspaniałym PR-owskim pociągnięciu. (por. dzieło „Ja, Palikot”, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2010, s. 155)

Tyrady o małpce

Czołowi politycy przekraczali granicę przyzwoitości, krzycząc: „Były prezydent Kaczyński”, popisując się piskliwymi tyradami o dyplomatołkach i małpce Fiki Miki. Bo ani studia na najlepszej uczelni, ani dobra przeszłość, choćby opowiedziana tysiąc razy, nie ochronią przed obsunięciem się do poziomu motłochu. Niezawisłe sądy RP orzekały, że nazwanie prezydenta chamem nie jest obrazą, a jednocześnie skazywały doradcę prezydenta na kary za opisywanie powszechnie znanych poglądów słynnego na świecie obrońcy wolnego słowa i innych wolności.

Gdy dzisiaj patrzymy na prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, trudno wydestylować z potoku brudu rzeczowe argumenty mogące uzasadnić tę falę nienawiści. Mówiono, że to prezydentura partyjna. Żartobliwe powiedzenie, że „misja została wykonana”, traktowano jako dowód, mimo że wszyscy wiedzieli, że relacje między braćmi nie miały charakteru podległości.

Oburzano się, że zwleka z podpisaniem traktatu lizbońskiego, chociaż zapowiadał, że go podpisze wtedy, gdy decyzję podejmą Irlandczycy. Bo tak jak w polityce wewnętrznej, także w polityce europejskiej Lech Kaczyński chciał, by nie było równych i równiejszych, tych, którym wolno wszystko, i tych, którym z góry przeznaczono miejsce poślednie. Sprawiedliwość, równe prawa dla słabszych i wolna, bezpieczna Polska – to było jego credo. Był w gruncie rzeczy konserwatywnym socjalistą czy socjalnym konserwatystą, łączącym patriotyzm z wrażliwością społeczną i umiarkowanym konserwatyzmem obyczajowym. Nie był antyeuropejski.

Gdy zostawał prezydentem, nie miał wielkiego doświadczenia międzynarodowego. Szybko się jednak uczył, bo mimo braku talentów językowych był wyjątkowej klasy umysłem. Z początku był bardzo zdziwiony tym, jak silne są interesy narodowe w Europie i jak mocno trzeba ich bronić. Chciał zadbać o pozycję swego, naszego kraju – nie inaczej niż Angela Merkel, o której zawsze wyrażał się ciepło i z uznaniem, o interes Niemiec, i jak Nicolas Sarkozy, o którym mówił z uśmiechem, że na pewno przewyższa go ekscentrycznością, o interes Francji.

Inni mieli mu za złe, że w ogóle traktat negocjował i że nań przystał. Ale Lech Kaczyński był realistą, wiedział, że Polska nie może pozostać wyizolowana. Niestety, dla Jego Polski, Polski równouprawnionej, podmiotowej, niewyrzekającej się swojej tożsamości, Polski ambitnej, zrobiło się ostatnio bardzo mało miejsca. W Europie coraz wyraźniejsza jest dominacja wielkich państw. Stany Zjednoczone coraz mniej interesują się Europą Środkową, rezygnując nie tylko z tarczy nad Polską, lecz także zabierając ochronny parasol znad głowy jej prezydenta.

Niektórzy zaczęli trzeźwieć

Lech Kaczyński był coraz bardziej osamotniony. Niedawno doszło do zwrotu na Ukrainie, coraz bardziej zagrożona jest Gruzja, ale pojawiły się znaki, że coś się zmienia. W niedzielę odbyły się wybory na Węgrzech, w których wygrał Fidesz. W Wielkiej Brytanii ogłoszono wybory, w których konserwatyści, sojusznicy PiS z Parlamentu Europejskiego, mogą odnieść zwycięstwo.

W Polsce zaczęło rosnąć zaufanie dla Prezydenta. Ostatni sondaż przed Jego śmiercią pokazywał dziewięcioprocentowy spadek poparcia dla kandydata PO i siedmioprocentowy wzrost poparcia dla Lecha Kaczyńskiego. Mnożyły się sygnały, że Polacy, że znaczna ich część zaczyna trzeźwieć, zaczyna powoli dostrzegać rzeczywistość. Za pół roku sytuacja Polski mogła być zupełnie inna. Śmierć Prezydenta przekreśliła te nadzieje.

Lecha Kaczyńskiego przedstawiano za granicą jako nacjonalistę i człowieka o skrajnych poglądach. Nigdy nim nie był. Kochał swoją rodzinę – tu nie było żartów i nie było „przebacz”. I kochał Polskę – tu też nie było żartów, nie było „przebacz”. Wiedział, że przeznaczenie postawiło Go na urzędzie w skomplikowanej sytuacji, na czele narodu zdezorientowanego. Był człowiekiem idei i wartości, nie taniej popularności. Był oryginałem.

Był nieśmiały i uparty, niereformowalny i nieustawialny. Zupełnie też niemedialny, często nieporadny przed kamerą, choć dzisiaj widzimy, że także w mediach można było go pokazywać inaczej. Potrzebował ciepła i przyjaźni, choć bywał – co zrozumiałe – nieufny i impulsywny. Był naprawdę wielkim człowiekiem. Nie potrzebowałem Jego śmierci, by to widzieć. I nie piszę tego dlatego, że się poniewczasie wzruszyłem i przyłączam do chóru zawodowych płaczek.

Nie znam innego przypadku współczesnego polityka, którego poglądy przedstawiane byłyby tak nieadekwatnie i niesprawiedliwie, w sposób tak zdeformowany. W Niemczech, i nie tylko w Niemczech, próbowano nawet zrobić z niego antysemitę, choć, jak wiemy, było wręcz przeciwnie i Jego ciepłe uczucia dla Żydów powodowały dystans u Polaków żywiących atawistyczne uprzedzenia.

Przedstawiano Go jako homofoba. Ale fakt, że to właśnie Guido Westerwelle był tym politykiem niemieckim, który nie mógł powstrzymać łez i że po swej pierwszej, inauguracyjnej wizycie w Warszawie był wobec polskiego Prezydenta pełen przyjaźni i szacunku, mówi sam za siebie.

Trzeci bliźniak

Najgorsze rzeczy spotykały Go jednak od rodaków, którzy teraz Go opłakując, czują, że zostali oszukani i wzbiera w nich gniew i wstyd. Zawsze obawiałem się, że Jego prezydentura może zakończyć się tragicznie. Bałem się, że spotka Go los podobny do losu prezydenta Narutowicza, że znajdzie się jakiś intoksowany i indoktrynowany szaleniec, który będzie chciał zakończyć ten „obciach”. Spotkał Go jednak inny los.

Elity III RP nienawiść do Niego siały świadomie i z premedytacją. Niedawno u czołowego dziennikarza, przedstawiciela ulizanego i zarazem agresywnego konformizmu, dominującego w polskich mediach elektronicznych, wyczytałem znamienną opinię: „A to obrażał się na profesora Bartoszewskiego, a to nie zaprosił Michnika na uroczystości z okazji Marca ,68, a to pomstował na (inna sprawa, że czasem słusznie) media. To sprawiło, że większość Polaków widzi w Nim raczej prezydenta jednopartyjnego, ideologicznego i uosabiającego małość wielu ludzi z jego zaplecza niż wielkość Rzeczypospolitej.”

Ale Lech Kaczyński nie zapraszał tych osób nie tylko dlatego, że spotykały Go obelgi od obu tych autorytetów, ale dlatego, że głęboko nie zgadzał się z ich projektami Polski – takiej Polski, w której generał Kiszczak może uchodzić za człowieka honoru, a Anna Walentynowicz ma dogorywać w zapomnieniu, i takiej Polski, która ma się zachowywać jak brzydka panna na wydaniu i pozwalać na rewizję europejskiej historii przez sąsiadów.

Razem z Prezydentem zginęli ludzie, którzy byli nadzieją polskiej polityki: Władysław Stasiak, Grażyna Gęsicka, Tomasz Merta, Aleksander Szczygło. Zginął Janusz Kochanowski, który podczas ostatniej rozmowy opowiadał mi o tym, jak jego i jego rodzinę zaczęły nękać odpowiednie instytucje. Zginął Janusz Kurtyka, o którego nękaniu wiedziała cała Polska. Zginęła Anna Walentynowicz, która przeżyła i próbę otrucia w 1981 roku, i stan wojenny, i lata zapomnienia w III RP. Ich wszystkich łączył jeden wspólny rys – byli ludźmi idei, a nie kariery. Byli państwowcami. Niestety już nie zabiorą głosu, by wyjaśnić, o co im chodzi, o co chodziło Prezydentowi.

Teraz już nie będzie przeszkadzał. Nie ma człowieka, nie ma problemu.

I gdy już nie ma problemu, nagle pokazano nam człowieka – jakiegoś innego Lecha Kaczyńskiego. Okazało się, że był jeszcze trzeci bliźniak. Nie nieudacznik, który napisał pracę doktorską o Leninie wtedy, gdy inni walczyli o wolność, nie zaciekły, zapiekły polityk, ale człowiek wielkiego serca i umysłu, choć skromnej postury. Teraz przez ekrany telewizorów przesuwają się zastępy tych usłużnych gadających głów, które nigdy nie potrafią zamilknąć i zawsze się pchają do pierwszego rzędu. Teraz jego dawni koledzy z opozycji pokonali amnezję i przypominają sobie wspólne czasy, choć jeszcze niedawno nie potrafili wykrztusić ani jednego życzliwego słowa.

Grubej kreski nie będzie

A od tych, którzy przy Nim stali i pozostali, wymaga się, by milczeli, by odkreślili przeszłość grubą kreską, by się pojednali, by nie zakłócali atmosfery żałoby. Ale ich – naszym – obowiązkiem wobec Niego i Nich jest mówić. Grubej kreski tym razem nie będzie.

I wy miejcie odwagę, pozostańcie sobą. Już zaczęliście dzielić łupy i dobierać się do szaf. Zróbcie kolejne „Szkło kontaktowe”, wyśmiejcie tę śmierć, wypijcie małpki. Zaproście Palikota i Niesiołowskiego. Krzyczcie: „cham” i „dureń”, i „były prezydent Lech Kaczyński”. Wyśmiewajcie i drwijcie. Bądźcie sobą. Gardzę wami. Jestem dumny, że Go znałem.

Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem „Rzeczpospolitej”

COŚ TY ATENOM ZROBIŁ, SOKRATESIE…??

Cyprian Kamil NORWID
[COŚ TY ATENOM ZROBIŁ, SOKRATESIE…]

1

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci ze  z ł o t a  s t a t u ę[1] lud niesie,
Otruwszy pierwej?…

Coś ty Italii zrobił, Alighiery,
Że ci  d w a  g r o b y[2] stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?…

Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci  t r z y  g r o b y  w e  t r z e c h  m i e j s c a c h[3] kopie,
Okuwszy pierwej?…

Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po  r a z  d r u g i[4] grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej?…

Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że  d w a  c i ę  g ł a z y  w e  d w u  s t r o n a c h  g n i e c i e[5],
Bez miejsca pierwej?…

Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w  d w a  g r o b y[6] zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?…

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?…
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

2

Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy  p o t ę g i  d r u g i é j
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widziéć.

3

Każdego z takich jak Ty świat nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował  n i g d y,  j a k  w i e k  w i e k i e m,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później… lub pierwéj…

Paryż – styczeń 1856 r.

Przypisy autora wiersza

  1. Sokratesowi w kilka czasów po śmierci jego Ateńczycy statuę ze złota postawili.
  2. Dante grzebany w Rawennie i we Florencji.
  3. Krzysztof Kolumb jest grzebany w Hiszpanii, w St. Domingo i w Hawanie.
  4. Cztery lata temu szukano na cmentarzu komunalnym, gdzie był pochowany jednooki żebrak, żeby Camoensa pochować.
  5. Kościuszko leży w Solurze i w Krakowie.
  6. Napoleona drugi pogrzeb niedawny.

Tekst ostatniego przemówienia prezydenta !! Niewypowiedzianego !!

Los, przeznaczenie nie pozwoliły aby śp. Prezydent Lech Kaczyński wygłosił, moim zdaniem najważniejsze przemówienie jego prezydentury. Przemówienie, które jest przejmujące, a jednocześnie jest kompendium wiedzy przypominającym naszą tragiczną historię. To przemówienie wpisuje się w jego patriotyczną prezydenturę. Jest doskonałym podsumowaniem jego przerwanej prezydentury.  Uważam, że każdy powinien poznać to przemówienie i pochylić się nad jego treścią. Tylko prawda nas wyzwoli !!!

“Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich! Szanowni Państwo!

W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń wymordowano obywateli II Rzeczypospolitej, ludzi tworzących podstawę naszej państwowości, nieugiętych w służbie ojczyzny. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu.

Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci.

Ukrywanie prawdy o Katyniu – efekt decyzji tych, którzy do zbrodni doprowadzili – stało się jednym z fundamentów polityki komunistów w powojennej Polsce: założycielskim kłamstwem PRL. Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej i przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków. Przenieśli ją przez czas komunistycznych rządów i powierzyli rodakom wolnej, niepodległej Polsce. Dlatego im wszystkim, a zwłaszcza Rodzinom Katyńskim, jesteśmy winni szacunek i wdzięczność. W imieniu Rzeczypospolitej składam najgłębsze podziękowanie za to, że broniąc pamięci o swoich bliskich, ocaliliście Państwo jakże ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.

Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.

Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym i pomódlmy się nad ich głowami. Chwała bohaterom! Cześć Ich pamięci!”.

Nie umiem zapomnieć !! Pamiętam, ten potok słów niechęci, pogardy, wciąż pamiętam !!

Jeżeli pamięć o pewnych wydarzeniach ,zachowaniu i słowach pewnych osób jest nienawiścią, to jestem wielkim NINAWISTNIKIEM !! Jednak z wielkiego szacunku do prezydenta muszę podzielić się następującymi refleksjami.

Prezydent Lech Kaczyński zawsze był dla mnie  mężem stanu. Wielkim polskim patriotą. Wzorem uczciwości. Wybitnym politykiem, zawsze działającym na rzecz suwerenności Polski. Miał wizję rozwoju naszego kraju. Był po prostu Wielkim człowiekiem. Dla mnie był takim od zawsze.  Nie od momentu gdy został prezydentem Polski. Prezydentura była naturalnym dopełnieniem jego życiowych wyborów. Całe jego życie powinno być dla nas wzorem do naśladowania. Szczególnie wierność zasadom i bezkompromisowość. Bezkompromisowość w jak najlepszym znaczeniu tego słowa.

Szkoda, że musiał od nas odejść do naszego Pana, aby nagle wszyscy to zrozumieli. Nagle ci wszyscy którzy wobec tego wielkiego człowieka, wcześniej używali małych, podłych, często haniebnych słów, pełnych pogardy, teraz zrozumieli, że był kimś wyjątkowym, wielkim politykiem,  wielkim Polakiem. Szkoda, że właśnie teraz !! Ale dobrze, że jednak zobaczyli wreszcie wielkiego Polaka w naszym prezydencie L.Kaczyńskim. Wierzę, że zachowanie wcześniejszych oponentów nie jest na pokaz. Wierzę, że jest autentyczne.

Zadaję sobie pytanie czy nie mogli zobaczyć prawdziwego oblicza tego człowieka  wcześniej ? Czy były potrzebne te wcześniejsze słowa ?? Słowa, które przekraczały granicę wszystkiego.

Wszyscy jednoczymy się w bólu i cierpieniu .Chciałbym wierzyć ,że powstaje jedna wielka wspólnota. Narodowa wspólnota zmierzająca do koniecznych zmian ,a nie tylko wspólnota chwilowych  emocji.

Wciąż pamiętam pierwszą podróż pary prezydenckiej i plastikową reklamówkę zabraną przez p.prezydentową. Dla mnie nie stało się nic wielkiego. To było takie bardzo ludzkie. Stali się dla mnie normalnymi, bliskimi ludźmi. Ale pamiętam także wielką chłostę śmiechu polskich mediów, szydzących z tego mało istotnego faktu !!  To był początek.

To już przeszłość. Ale czy mamy ją całkowicie zapomnieć ??

Od soboty wszystko się zmieniło. Jak bardzo ,to pokaże przyszłość !!!

Ten wiersz to perełka. Czytajcie !!!

Czy za mało Ci było krwi, czy tak wielu łez wylanych?

Brzozo złamana, płaczesz?
A serce z żalu dygocze…
Runęła nadzieja, w rozwianej mgle
Bolesna prawda jednoczy.

Aż po horyzont ścielą się szczątki
Rzeczypospolitej chwały
A nad nią w locie błogosławiącym
Jak anioł – orzeł biały.

Ach, kraju mój miły!
Rzeczpospolita! Polsko!
Odeszły znów Twoje dzieci!
Sen o potędze, zali się ziści?
I blaskiem jutrznia zaświeci?

Katyński lesie, ty znasz odpowiedź,
Bólem wszak krzyczą tu drzewa!
A krzyk ten niesie po krańce Ziemi
Rozdarty wrak Tupolewa.

A jakiż to casus, jakiż to kat?
Nim hołd złożono zabitym
Synom narodu sprzed wielu lat,
Katyń znów w krwi obfitej.

A gdyby przepaść w sercach tę
Zasypać raz na wieki,
Wysuszyć morza łez i łzę
Otrzeć z matczynej powieki?

Bo mędrcem będzie ten, kto pierwszy
Uczciwie do tego się przyzna,
Że najważniejsze w życiu są
Bóg, Honor i Ojczyzna.

Barbara Jarosik

Kiedyś strzał w potylicę – teraz tragicznie przerwana kadencja- żegnaj mój PREZYDENCIE !!!

Wciąż nie wierzę ,że zginął !! Bardzo powoli dochodzę do siebie. Emocję opadają. Powoli, nie tak szybko jak samolot, którym leciał.

Był moim prezydentem. Autentycznie utożsamiałem się z NIM. Pamiętam moją radość sprzed 5 lat, gdy wygrał wybory. Nie, gdy my wygraliśmy wybory, on i parę milionów Polaków. 15 lat w wolnej(?) Polsce czekałem na swojego prezydenta. Prezydentura L.Wałęsy była tragiczna, koszmarna, żenująca z kapciowym Wachowskim w tle. Dwie kadencje  małego cwaniaka, oszusta i postkomunisty doprowadzały mnie do rozpaczy. III Rzeczpospolita gniła. I wreszcie zgniła.

Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu” –  wieszcz miał jedną, ja takich „wiosen” miałem trzy. W sierpniu 1980 r., w czerwcu 1989 i październiku 2005 r., gdy Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie. Wierzyłem, że powstanie IV RP.

Dlaczego był moim prezydentem ?  Przede wszystkim był antytezą wcześniejszych prezydentów- agentów, nie był „Bolkiem” i „Alkiem”, był krystalicznie uczciwy, był autentycznym , prawdziwym profesorem, nie kłamał Polaków, podając swoje wykształcenie, nie miał kapciowego Wachowskiego, nie był otoczony przez agentów WSI i SB, nie ułaskawiał masowo przestępców, nie awansował na generałów ludzi wiernych  Moskwie. Może wystarczy, bo tych „nie” starczyłoby na cały wpis, a ma być wpis o moim prezydencie a nie o patologiach III RP !!

Ale przede wszystkim jest jednak jeden powód dla którego L.Kaczyński był moim prezydentem. Przywrócił słowu PATRIOTYZM właściwe znaczenie. Uczył nas patriotyzmu.   W III RP, Polsce Michnika ,Rywina ,Kwaśniewskiego i elit postkomunistycznych, tego słowa się nie używało. Było nie modne.  Ole ,Ole, Ole, Olek(pamiętam tę kampanię Kwaśniewskiego w rytmie disco polo) wybierał przyszłość., kazał zapomnieć nam o komunistycznej, zbrodniczej przeszłości.

Prezydent Lech Kaczyński wiedział co powiedzieli Edmund Burke  “Naród jest organiczną całością ukształtowaną przez przeszłość i tradycje” i Józef Piłsudski “Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego” .

Mój kochany prezydent te maksymy wprowadzał praktycznie w życie. To on przywrócił pamięć o „żołnierzach wyklętych”, dzięki niemu do publicznego życia wrócili Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda- autentyczni bohaterowie sierpnia 1980 r, którzy w III RP za prawdę o  agencie „Bolku” zostali skazani na zapomnienie.

Za to wszystko był moim prezydentem. Także za to ,że miał godność i odwagę. Że wiedział ,że Rosja jest nie  obliczalna. Byłem dumny, że pojechał do Gruzji. I byłem zażenowany, gdy B.Komorowski powiedział znamienne słowa „jaki prezydent, taki zamach”

L.Kaczyński rozumiał czym naprawdę jest Rosja, czego nie rozumieją inni przywódcy unii europejskiej ,a także D.Tusk. Wiedział ,że musimy być energetycznie nie uzależnieni od Rosjan.

To już przeszłość. 70 lat życie prawdziwych polskich patriotów przerywał strzał w potylicę. Teraz nie było strzału, było uderzenie w ziemię, które j przerwało kadencję PRAWDZIWEGO POLSKIEGO PATRIOTY. Jest coś wielce symbolicznego w tym ,że obecnie żyjący największy polski patriota ,nasz symbol patriotyzmu zginął w pobliżu Katania. Te lasy katyńskie są dla nas jakimś przeklętym miejscem. Bardzo przeklętym. Zarazem stały się naszym narodowym symbolem. Katyń był dla nas miejscem świętym. Od wczoraj jeszcze bardziej świętym.

Pamiętam jak wyglądała prezydentura Lecha Kaczyńskiego .Jak bez litości był atakowany za nawet nie wielką wpadkę. Ale teraz o tym nie będę pisał.

Czym zakończę ten wpis. Wierszem, który moim zdaniem oddaje całą prawdę o MOIM KOCHANYM PREZYDENCIE. Może ostatnim moim prezydencie.

Ignacy Krasicki “Hymn do miłości Ojczyzny”, napisany dla Szkoły Rycerskiej-

„Święta miłości kochanej Ojczyzny,

Czują cię tylko umysły poczciwe!

Dla ciebie zjadłe smakują trucizny

Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.

Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny

Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe,

Byle cię można wspomóc, byle wspierać,

Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać”

Katyń – trochę inne spojrzenie !! NA ZAWSZE SYMBOL !!!!!!!! MIEJSCE PRZEKLĘTE !!!

70 rocznica zbrodni w Katyniu nasunęła mi następujące refleksje. Wszyscy piszą, mówią szczegółowo o tej okrutnej zbrodni. Najgorszej z najgorszych. Zamordowano bezbronnych jeńców wojennych. Elitę polskiego narodu. Polskich  jeńców szanowali nawet hitlerowcy.

O czym zapomina się w „oficjalnych” mediach w związku z Katyniem. W  mediach nie przypomina się, że w komunistycznej Polsce, w rzekomo „naszym” PRL-u, czasie pogardy dla prawdy, sowieccy namiestnicy z PZPR,  oficjalnie przekazywali i wmawiali polskiemu narodowi  kłamstwo ,ze zbrodni katyńskiej dokonali Niemcy. Takie było polecenie z Moskwy. Taka była konieczność. Bo przecież jaka można było mówić, że w 1944  r,  armia radziecka wyzwoliła Polskę, przyniosła nam „wolność”, a w 1940 r. ta sama armia czerwona(NKWD) zamordowała polskich żołnierzy ??

Katyń jest symbolem tego , że sowieccy komuniści dążyli do likwidacji naszej niepodległości.  Pierwszym  krokiem radzieckich komunistów (J.Stalina) był układ z Hitlerem i  zajęcie połowy Polski w 1939  r. Kolejnym było zamordowanie elity polskiego narodu w Katyniu. Później rosyjscy bolszewicy stworzyli agenturalną PPR, która potem przekształciła się w bolszewicką PZPR –  namiestniczą partię rządzącą Polską  w imieniu sowieckich komunistów. Ta partia  była partią zdrady narodowej – ta teza nie budzi już żadnych wątpliwości.

Dlaczego polscy bolszewicy z PZPR, kłamali w sprawie Katania ???

Dla PZPR, Katyń był symbolem tego, że są partią  agenturalną, nielegalną, uzurpatorską, narzuconą wbrew woli narodu polskiego. Katyń przypominał polskim bolszewikom z PZPR, że zdobyli i utrzymali władzę wyłącznie dzięki tej samej armii czerwonej( NKWD), która wymordowała polskich oficerów w Katyniu, a po 1944 r. więziła i zamordowała tysiące bohaterów z AK, BCH, NSZ walczących  z komunistycznym zniewoleniem w powstaniu antysowieckim.. Katyń był dla PZPR, symbolem morza polskiej krwi, którą wypuszczali, zabijając  polskich patriotów walczących z komunistami po 1944 r. o prawdziwie wolną Polskę.   Katyń był dla komunistów, sowieckich namiestników z PZPR symbolem pełnej podległości wobec Moskwy.

Z powodów podanych powyżej od 1944 r.,  Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji z PZPR,   wpajali nam kłamstwo o Katyniu. Czekam nie tylko na przeprosiny od Putina, czekam na przeprosiny od SLD jako partii -spadkobiercy PZPR !!

SLD jest spadkobiercą PZPR, to chyba także oczywiste. To przecież sam G.Napieralski powiedział ,że będzie bronił “spawacza” W.Jaruzelskiego i dokonań komunistów z PZPR !!

Miałem pisać jeszcze więcej, ale w tym momencie dowiedziałem się, że NASZ PREZYDENT, MÓJ PREZYDENT NIE       ŻYJE !!! Nie wierzę, że to się dzieje   NAPRAWDĘ !!!!  Nie wierzę !!!

KATYŃ – JUŻ NA ZAWSZE BĘDZIE SYMBOLEM dla POLSKI !!!!! NA ZAWSZE !! Katyń MIEJSCE PRZEKLĘTE !!!!!

Afery PO !!!

Bardzo polecam tę stronę i tego bloga, hm a może bardziej prawidłowo ten blog ?? Jak zwał tak zwał, ale polecam. Kliknij i czytaj  MarkD Afery PO .

Moim zdaniem rewelacja, kompendium wiedzy o tym co robi z Polską pomyłka obywatelska. Warto czytać. Szczególnie polecam wielkim i bezkrytycznym fanom pomyłki obywatelskiej. Te 59 procent poparcia dla chłopaków z porażki obywatelskiej po prostu mnie załamuje !! Może wiecie ile poparcia ma komunistyczna partia Chin ???

Co dziwne porażka zaczyna zwiększać poparcie w średnich i małych miast. Co jest absurdem. Ta partia jest wielkomiejska.Wygrała dzięki głosom elektoratu z dużych miast, który szczerze gardzi prowincją. PO ma usta pełne słów. Dla każdego coś dobrego. Także dla prowincji.Ale prawda jest tylko jedna. Porażka obywatelska robi wszystko aby wzmocnić swój wielkomiejski elektorat. W programie porażki obywatelskiej tak naprawdę nie daje się szansy średnim i małym miastom oraz wsi.

Dzięki pijarowi,  za pomocą mediów i różnej maści pseudoautorytetów typu Owsiaka, Bartoszewskiego ,Wojewódzkiego, Majewskiego i innych  stworzono wrażenie, że pomyłka obywatelska jest cool a PiS jest obciachowy. Co więcej PiS zagraża demokracji i jest aferowy. W takie fałszywe myślenie dało się w prowadzić wielu ludzi, nie tylko młodych. A prawda jest inna. PiS zagrażał ale nie demokracji ale aferałom różnej maści. O tym dlaczego warto głosować na PiS w innym wpisie.